niedziela, 2 sierpnia 2015

Gimnazjum - jest czego się bać?

Hejka!
Dziś post niestety o szkole. Ostatni czytając posta Klaudii uświadomiłam sobie, że to już połowa wakacji. Klaudia pisała coś o serii Back to school. Do końca wakacji został aż miesiąc, jednak trzeba już zacząć przygotowywać co niektóre rzeczy do szkoły. Chyba jak większość lubię takie rzeczy, jednak w tym roku mam 100% niechęć do myślenia o tym a co dopiero realizowanie. Oczywiście seria Back to school na moim kanale także się pojawi. Ja zawsze uwielbiałam takie filmiki i posty dlatego na moim blogu nie obyłoby się bez tego, ale jeszcze trochę poczekajmy, na razie o tym nie myślmy, są przecież jeszcze Wakacje!
Przechodząc do tematyki dzisiejszego posta, opowiem trochę o gimnazjum, będzie to post skierowany głównie do osób zaczynających ten poziom. Pewnie nie jednych nurtuje to, jak to będzie. Kiedy ja szłam do gimnazjum, byłam z założeniem, że wszyscy tam robią z siebie dorosłych, oczywiście temat palenia, jarania, brania, bla bla bla. To był taki wielki znak zapytania. Czy to są plotki, czy może prawda.
Oczywiście, że są osoby które palą czy biorą narkotyki. ale czy to w jakiś sposób przeszkadza? Nie, kompletnie. Ja mam swój rozum i wiem czego chcę. Każdy ma swój rozum i jedni chcą się truć, drugich tak jak mnie to nie kręci. Po prostu nie zwracam na takie rzeczy uwagi, i tyle. Jestem jakby do tego przyzwyczajona, oczywiście tego nie popieram, ale jestem świadoma, że takie coś było, jest i będzie.
Ja bałam się, że ktoś mnie będzie do tego namawiał, że ulegnę, mimo tego, że wiem, że mam bardzo silą wolę. Teraz nawet o tym nie myślę, bo wiem, że tak nie jest. Nie spotkałam się z takim czymś żeby ktoś na przykład namawiał do palenia, albo wmuszał coś.

Jeśli chodzi o samą naukę, to jest to okres, kiedy trzeba się wziąć i uczyć się systematycznie. Ja niestety nie z każdego przedmiotu się tak uczyłam. Wiem, że mam wiele zaległości z pierwszej klasy. Nie pamiętam jak to było z moją nauka na początku, ale z tego co moja mama mówi to kompletnie nie miałam chęci do nauki. Nie uczyłam się systematyczni. Trzeba było mi powiedzieć"idź się uczyć", bo sama nie mogła. To był dla mnie bardzo ciężki okres, taki okres przejściowy, z ziemi na kosmos. To nie jest tak, że jak nie uczysz się systematycznie to się to po tobie przelewa. Nauczyciele na początku na każdej lekcji pytają, z angielskiego praktycznie na każdej lekcji miałam kartkówkę z słówek. I to było dobre, bo w ten sposób przystosowali nas do systematycznej nauki.
Pierwsza klasa była mega ciężka, poznawanie nauczycieli, ich systemu nauczania. No po prostu kompletna zmiana klimatu, przejście z podstawówki, gdzie przebywało się z siedmiolatkami, do gimnazjum gdzie trzeba zmienić już trochę podejście do tego wszystkiego. Bardzo ważna w gimnazjum jest dojrzałość, to jak podchodzisz do sprawy, jak się zachowujesz. Wiem, że nauczyciele oczekują od nas 100% dojrzałości, i ja to rozumiem. Bo zabawy z podstawówki, jakieś krzyki, skakanie, latanie, to już nie jest fajne w gimnazjum. Może to się wydaje super, ale to jest jedynie denerwujące. Dlatego ja nie lubię pierwszego semestru, kiedy pierwsze klasy są dość denerwujące. Wiem, że sama kiedyś taka byłam, ale wiem, że to nie było fajne. Od samego początku w tej szkole było mówione o testach w trzecich klasach, których nie rozumiem. One maja dać nam wiele na przyszłość, jednak nie świadczą o tym kim jesteśmy i jak inteligentni jesteśmy. No ale cóż, taki jest system, nauczyciele tego nie wymyślili, oni nam tylko w tym pomagają.
Przechodząc do drugiej klasy, jeśli chodzi o nauczycieli, zmieniło się totalnie ich podejście do nas, na lepsze. Jednak to ile mieliśmy do nauki o wiele się pogorszyło. Nauki było tyle, że nie raz siedziałam od 16 do 24 ucząc się, był nawet taki okres, że było tak codziennie, a mianowicie w ostatnie trzy, cztery miesiące. Ten okres był niesamowicie ciężki, nie dało się na wszystko nauczyć, odrobić wszystkich zadań, bo doba była z krótka. Rekord w sprawdzianach jednego dnia to chyba 7 na 3 możliwe. No ale wiadomo, pod koniec roku trzeba było się postarać.
Odpowiadając na tytułowe pytanie czy jest czego się bać, raczej nie, bo to wszystko jest do przejścia, może nie jest lekko, ale w miedzy czasie jest na prawdę fajnie, na przykład w pierwszej klasie mieliśmy zorganizowaną nockę w szkole która była super rozrywką dla nas. Bardzo także podoba mi się w-f. Razem z klasa wybiera się, co by się chciało najwięcej trenować, moja klasa wybrała siatkówkę z czego jestem bardzo zadowolona. W-f już nie jest na pewno tak nudny jak w podstawówce. Może nie jest to jakiś najlepszy okres w moim życiu, jednak nie jest on znienawidzony przeze mnie. Po prostu jest bo jest.
Mnie teraz najbardziej ciekawi, jak będzie w trzeciej klasie, czy testy zawładną moim życiem. Mam nadzieje, że nie do końca.
Myślę, że rozwiałam wasze wątpliwości. Pamiętajcie, że to jest mały skrawek życia, w którym raczej nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, to trzeba po prostu przeżyć.
A TERAZ BUM... POWRÓT DO WAKACJI :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz